czwartek, 9 stycznia 2020

Selpercatinib (Loxo-292)

Trwają badania nad nową substancją mogącą sprawdzić się w leczeniu raka rdzeniastego tarczycy.
Więcej informacji na ten temat znajdziecie tutaj.

wtorek, 7 stycznia 2020

Moja historia. Część 5

ROK JEDENASTY czyli... teraz.

   Najwyższy czas zakończyć to pisanie o sobie. W końcu ten blog z założenia ma być o raku tarczycy, a nie o mnie. Moja historia została tu wciśnięta jedynie jako przykład tego jak może wyglądać życie i walka z rakiem tarczycy.

Było tak:
   Po trzeciej operacji (tej w Zakopanym) kalcytonina z czasem zaczęła wzrastać, był to jednak powolny wzrost. Poza tym było OK. Wróciłem do normalnego życia. Tylko od czasu do czasu jeździłem na jakąś kontrolę do Instytutu Onkologi...
  Mniej, więcej w dziesiątą rocznicę diagnozy (no może parę miesięcy wcześniej) kalcytonina osiągnęła już niepokojący poziom, a tomografia komputerowa ujawniła niewielkiego guza. Biopsja zmiany wykazała, że jest to WZNOWA, a tak właściwie to przerzut RRT. Ze względu na podłe umiejscowienie zmiany (śródpiersie, przy tętnicy, ewent. wrośnięte w tętnicę bo tomografia nie umożliwiała stwierdzenia tego jednoznacznie) IO w Gliwicach odesłał mnie na operację do Krakowa na torakochirurgię. I jak się okazało, była to bardzo dobra decyzja, ponieważ w trakcie wielokrotnych i długotrwałych badań USG mających na celu przygotowanie się chirurga do przeprowadzenia tej operacji, została wykryta (niejako przypadkiem) jeszcze jedna zmiana, tyle, że jeszcze bardziej nieciekawie umiejscowiona (pod kością obojczykową). Co ważne: USG wyraźnie wykazało, że zmiany te są chorobowo zmienionymi węzłami chłonnymi nie wrastającymi w tętnicę. Ostatecznie została podjęta decyzja, że operacja zostanie przeprowadzona, choć nikt nie dawał gwarancji, że uda się odnaleźć zmiany, dotrzeć do nich i je usunąć. Problem stanowiło umiejscowienie i niewielki rozmiar zmian oraz możliwa obecność blizn spowodowanych trzema wcześniejszymi operacjami.
   Koniec, końców operacja została przeprowadzona w październiku 2019 roku (10 lat, bez jednego miesiąca od pierwszej operacji) i się udała. Obydwie zmiany w całości zostały wycięte, a badanie histopatologiczne potwierdziło, że były to przerzuty RRT. Teraz pozostaje mi już tylko wykonać badanie kalcytoniny, które mam nadzieję potwierdzi, że jestem zdrowy... lub przynajmniej prawie zdrowy ;-). Badanie w tym miesiącu.

Pełen optymizmu, życzę Wam dużo, dużo Zdrowia i w ogóle wszystkiego co najlepsze na ten Nowy Rok!